środa, 25 lutego 2015

LICZ SIĘ Z INNYMI I LICZ JEDYNIE NA SIEBIE

                                                   




                                                               OŚWIADCZENIE

Ponieważ zostałam zapoznana ze sprawą, jaka ma miejsce w chwili obecnej wewnątrz grupy, którą prowadzi Pani Anna Smycz – tylko i wyłącznie dla Niej – zdecydowałam się napisać takie pismo. Jestem przeciwna takim grupom, dlatego nie biorę w tym udziału i nie chcę by mnie jakkolwiek łączono z takimi sprawami. Nie życzę sobie tego, ale też nie mogę pozwolić na takie manipulacje, które są wciąż stosowane wśród pewnej grupy ludzi. Jest mi niezmiernie przykro dopisać to, że jest to grupa ludzi - dotkliwe chorych na choroby, w które wpisane jest ryzyko śmierci, albo ludzi, którzy najnormalniej nie radzą sobie z życiem. Nie zamierzam poddawać ocenie takich indywidulnych sytuacji, gdyż nie są to moje sprawy, te historie życiowe nie należą do mnie. Niepokojące jest to, że ludzie, którzy otrzymują wsparcie w takich miejscach, otrzymują je na podstawie budowania swojego wizerunku w sieci i jakkolwiek podczas utrzymywania kontaktu prywatnego z innymi użytkownikami portali społecznych. To jest bardzo niepokojące. Dlatego też jestem pełna podziwu dla Pani Anny Smycz, której nie poznałam osobiście – a wiem ile ten człowiek jest w stanie poświęcić dla innych. Jeśli mogę o cokolwiek APELować w taki sposób – to proszę o to, by ludzie docenili tę pomoc. Nie dopuszczali do sytuacji, w której kiedyś ten człowiek od tego odejdzie i zostawi wszystko za sobą. Ja tak zrobiłam w swoim życiu. Nie żałuję. I z całego serca pochylam się nad Panią Anną Smycz. Ja w takich sytuacjach – zostawiłabym to. Nie marnowałabym ani sekundy swojego życia i nie poświęcałabym swojej rodziny.

Nie będę posługiwać się tutaj nazwiskami – bo każdy zapewne doskonale będzie wiedział – o kogo chodzi, zwłaszcza że jest tak zwane podziemie, gdzie drogą  prywatną zarówno i darczyńcy i ludzie potrzebujący przesyłają sobie wzajemnie korespondencję. Do mnie ona też dotarła. Zatem znam nazwiska i napiszę jedynie, że BRZYDZĘ SIĘ tym – co widzę  i w co próbowano mnie zaangażować. Bez znaczenia jest dla mnie w tym momencie – czy jest to osoba chora na nowotwór, czy jedynie pogubiona w swojej sytuacji, czy może jedno i drugie.
Ludzie! Wy macie liche zdrowie, ale macie ogromną siłę, by brać udział w czymś takim – dlatego przestaje już współczuć, wspierać i traktować Was jakoś szczególnie.

Event, który został utworzony przez mnie i działał na moim kanale komunikacyjnym (przyp. Rakowapatka) obowiązywał miesiąc ( styczeń – luty ). Po wygaśnięciu daty został przeze mnie usunięty. Oczywistą sprawą dla mnie jest to, że zrobiłam jego pełną dokumentację, która trafiła do mojego archiwum. Jest i będzie dostępna dla każdego, kto jakkolwiek był darczyńcą dla tej rodziny. To, czego jestem świadkiem od wczoraj powoduje kolejny raz, że jeszcze bardziej zdystansuje się do działań społecznych „na rzecz”. Ludzie wciąż powodują, że zamiast otwierać dla nich swoje serce – trzeba je przed nimi chować. Zdaję sobie sprawę z tego, że moje słowa nie spodobają się każdemu, ale to nie jest też mój problem. Każdy rozumie to jak chce i jak potrafi. Odniosę się tu i teraz jedynie do sprawy rodziny Sienkiewicz i im „życzliwych”.

Jakiś czas temu zostałam zapoznana z trudną sytuacją - w jakiej znalazła się ta rodzina. Zostałam powiadomiona przez osobę, która ich wspierała i była dość blisko. Przyznam szczerze, że byłam nawet i zadowolona z tego, iż zostałam poinformowana o tym – nie przez samą Panią Agnieszkę. Dlaczego? Nie chciałam bezpośrednio w tym uczestniczyć. Nie mam już na to ani czasu, ani chęci – by zajmować się sprawami, które nie są moje. Ja trzymam się swoich zasad, które być może się są akceptowane przez innych, ale są moje. Dlatego też postanowiłam nie dzielić się tymi informacjami z innymi, gdyż ja doskonale rozumiem – definicję „wzajemnego zaufania”, poza tym zachowując prawo do własnej opinii w jakiejkolwiek sprawie, również w tej – nie musiałam zajmować żadnego stanowiska, bo nie są to moje sprawy. To zrozumiałe. I absolutnie nie uważam, że jakkolwiek Pani Agnieszka powinna o tym kogokolwiek informować. Sprawa dotyczy obowiązków, które wzięła dodatkowo na siebie i swoją rodzinę w najbardziej trudnym momencie ich życia. Byłam rozczarowana i w pewnym momencie też poczułam taką bezsilność i złość, ale tylko dlatego, że sprawa została mi tak przedstawiona i jeśli mam być szczera – w bardzo krzywdzący sposób dla Pani Agnieszki. Zadałam sobie pytanie. Dlaczego ta kobieta, która sama potrzebuje pomocy – wzięła na siebie taką odpowiedzialność za czyjeś życie? Odpowiedź przyszła szybko.
Pani Agnieszka Sienkiewicz to bardzo dobry człowiek. Dlatego.

Nie widzę powodu dla którego Pani Agnieszka miałaby być usunięta z grupy. A ja nie jestem osobą upoważnioną do tego, by przekazywać jakiekolwiek wiadomości w tej sprawie. Proszę wziąć pod uwagę to, że być może to jedyna „przyjemność” dla takiego człowieka, któremu wali się w sercu życie. Poza tym – warto – nie otwierać się zbyt bardzo przed każdym „podopiecznym” takiej grupy. To jedyny taki feedback, na który sobie pozwolę. Nie będę prowadzić żadnego „dochodzenia” w tej sprawie, nie będę rozmawiać i nie będę utrzymywać korespondencji w takim tonie z nikim więcej. Nie życzę sobie donoszenia mi różnych spraw i wywlekania czyjegoś życia w taki sposób. Nie życzę sobie podsyłania mi na profil osób, które się czegoś będą mogły dowiedzieć.  Nie będę również przesyłać jakkolwiek screenshots jakiejkolwiek rozmowy w tej sprawie. Byłam dziś umówiona na rozmowę, o którą poprosiła mnie sama wspierająca tę rodzinę. Nie odbędę tej rozmowy. Szkoda mi na nią czasu. Mojego czasu i mojej rodziny. I będę odgradzać się wciąż od takich ludzi. Jeszcze raz podkreślę – nie mam ani czasu, ani ochoty na zajmowanie się tego typu sprawami. I nie życzę sobie, by ktokolwiek jakkolwiek zajmował mi uwagę czymś takim. Facebook, ten faceboook akurat – to grono dla mnie obcych ludzi. Ja zbyt dużo czasu im poświęcam i zbyt wiele inwestuje energii w takie mało życiodajne dla mnie sprawy. Nie będę już tego robić. Każdemu Pięknołysemu - choremu na nowotwór – życzę więcej rozwagi przy gromadzeniu energii dla siebie. Zamiast interesować się sprawami innych i zachowywać się jak pies gończy -  warto – zainwestować całą uwagę w swoje problemy i w swój powrót do zdrowia. Tylko tak można zostać na mecie! Inaczej – to się nie udaje.

Ukłony dla Pani Anny Smycz za Jej działalność, a przede wszystkim za Jej cierpliwość do ludzi.

Serdeczności
Patka Pastwińska

Londyn, Wed 25 February 2015

Powyższa treść oświadczenia została przesłana do:
Pani Anny Smycz
Pani Agnieszki Sienkiewicz


PS. Szanowni Państwo, Przyjaciele, Czytelnicy wybaczCIE proszę, że nie będę zbyt wylewna i nie zapoznam Was ze szczegółami, gdyż jest to sprawa w ogóle nie warta uwagi, natomiast poczuwam się do tego, by dać jakkolwiek wsparcie tym, których inni próbują bardzo skrzywdzić w tej sprawie. To wszystko, czego jestem świadkiem od dłuższego czasu, ten cały świat pogubionych ludzi na facebooku, na tych korytarzach onkologicznych - to zdecydowanie lepsze aniżeli sprawa molestowania w miejscu pracy ;). W marcu obchodzę urodziny  w związku z czym ZROBIĘ SOBIE sama prezent. NIE POMAGAM INNYM! PRZESTAJE!!!

Proszę nie kierować się do mnie z żadną sprawą i nie kierować innych ludzi z ich sprawami. Będą ignorowane. Stało się - to co musiało się kiedyś stać. Matka Teresa była tylko jedna i tylko w Kalkucie. WARTO zacząć się liczyć z innymi i jedynie na siebie. Zdrowia życzę!

RAKOWAPATKA to jedynie kanał informacyjny i koncentrujący się na werbalnym wsparciu psychologicznym. Nic więcej!



sobota, 21 lutego 2015

Dokument "JOANNA". Idź i patrz! Zabierz ze sobą chustkę.


JOANNA

Od dziś w kinach na terenie kraju!  :)

Przez cały kolejny tydzień będzie można obejrzeć  ten krótkometrażowy dokument ukazujący fragmenty z życia chorej na raka Joanny Sałygi, znanej nam wszystkim jako "Chustka".

Reżyseria: Aneta Kopacz.
Scenariusz: Aneta Kopacz, Tomasz Średniawa


Blog Chustki:
http://chustka.blogspot.co.uk/

LISTA KIN: ( nazwa kina, miasto, data projekcji / od kiedy )

OFK  Częstochowa 27.II
KINOPORT  Gdańsk 24.II
GCF  Gdańsk 20.II
AMOK  Gliwice 20.II
ECHO  Jarocin 27.II
CENTRUM  Kalisz 23.II
ŚWIATOWID  Katowice 27.II
MAŁA SCENA KCK  Kielce 22.II
MIKRO  Kraków 20.II
PARADOX  Kraków 20.II
KINO POD BARANAMI  Kraków 20.II
KLAPS  Limanowa 22.II
SEANS  Lipno 20.II
DKF 16  Lublin  28.II
MUZEUM KINEMATOGRAFII   Łódź 22.II

SOKÓŁ  Nowy Sącz 20.II
KOMEA  Ostrów Wielkopolski 23.II
MUZA  Poznań 08.II
STUDIO MEDIA FILM  Poznań 20.II
RIALTO  Poznań 20.II
ELEKTOWNIA MULTIKINO  Radom 06.II
REJS  Słupsk 19.II
WRZOS  Stalowa Wola 24.II
CK  Stargard Szczeciński 12.II
HALSZKA  Szamotuły 18.II
CSW  Toruń 22.II
CSW LAB  Warszawa 18.II
KULTURA  Warszawa 13.II
KINOTEKA  Warszawa 20.II
KC  Warszawa 20.II
ILUZJON  Warszawa 21.II
KNH  Wrocława 20.II
DCF  Wrocław 20.II
NEWA  Zielona Góra 27.II
RATUSZ  Zduńska Wola 25.I
WARTO też sprawdzać kina sieci - MULTIKINO -  22.II


Strona filmu / fb: https://www.facebook.com/Joannadocmovie?fref=ts 


GAZETA WYBORCZA  w dniu premiery 20.II: 
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,94728,17455486,Joanna______.html

FILM DOSTĘPNY RÓWNIEŻ:
https://itunes.apple.com/us/movie/joanna/id964561796 





Od Patki: Idź i patrz!
Zwłaszcza jeśli masz dziecko. Zobaczysz wyjątkową relację młodej matki i jej kilkuletniego syna. Będziesz miał wrażenie, że czytasz bardzo osobisty, intymny wręcz list, który został napisany przez matkę do jej dziecka. List pełen spokoju i mądrości.  Dla mnie to taka forma testamentu. Joasia przekazała z największą troską swojemu synowi to wszystko - co było dla Niej w życiu najważniejsze. Zapisała Mu w tym testamencie niesamowite korepetycje z życia, a wszystkim pokazała - czym jest sztuka bycia razem.

Do dziś mam zapisany w kalendarzu z 2012r. numer telefonu komórki Joasi, miałam do Niej zadzwonić i umówić się na spotkanie, wywiad. Nie zdążyłam zadzwonić. Joasia umarła zdecydowanie za szybko. Po Jej śmierci rozmawiałam telefonicznie z Piotrem. Piotr był partnerem Joasi. I to była bardzo ważna dla mnie chwila. Bardzo odkrywcza. Jedna z tych, którą pamięta się całe życie. W tamtym dniu - założyłam swojego bloga. Czekam na dvd z filmem "JOANNA". Przesyłka ma nadejść z Wajda School & Studio. To jeden z tych dokumentów, które nie tylko warto zobaczyć - warto go też mieć.


poniedziałek, 2 lutego 2015

RAKowy CELEbrytyzm


rakowapatka wczoraj (31 stycznia ):
"Taka obserwacja z samego rana. 

Wiecie dlaczego na facebooku powstają wszystkie te grupy onkologiczne ( publiczne & zamknięte )? Zabrzmi to brutalnie, ale już dawno przestałam przecież owijać raka w kolorowy papier - zazwyczaj tworzą takie miejsca kobiety. Kobiety te bardzo często są wykluczone z życia zawodowego. Stan ich zdrowia nie pozwala im na powrót do pracy. Stan przez jaki muszą przejść po skutkach ubocznych chemioterapii, często na zawsze przekreśla ich ponowne zalogowanie się do intensywnego życia. I takie kobiety szukają pomysłu na siebie. Uważają, że doświadczenie zdobyte na przykładzie swojego raka daje im to narzędzie, by mogły swobodnie założyć taką grupę, na której tworzy się tak zwany oddział onkologiczny. Z czasem te bardziej ogarnięte i przedsiębiorcze otwierają fundacje, stowarzyszenia. Bo to jedyny sposób na to, by móc "zarobić pare groszy", by móc poczuć się chociaż raz w życiu "prezesem". Te grupy są nieszkodliwe - o ile prowadzone są w sposób serdeczny i życzliwy dla tych, których do swoich szeregów przyjmują. Niestety nie zawsze tak jest. W chwili obecnej jest kilkanaście takich grup. Uważajcie proszę - gdzie i przed kim opowiadacie o sobie. To ważne! Serdeczności smile emoticon
Patka Pastwińska"
_____________________________________________________________


Po tym wpisie nie musiałam długo czekać, by mnie ktoś "przyAtakował".
I kompletnie nie rozumiem czemu. Ja tak uważam. I tylko dlatego, że WIEM o takich mało fajnych sprawach, które się dzieją na takich grupach, które po jakimś czasie zamieniają się w ... obozy. Może dlatego mnie przyAtakowała dziewczyna, która właśnie założyła jakiś czas temu taką grupę i poczuła, że to "o niej". Well, skoro poczuła - może coś w tym jest.
Sorry, ale taki mamy klimat. 

Rozpisała się u mnie na profilu publicznym, że "pierdolnęłam jak łysy o beton". Cóż, każdy redaguje tak jak umie. Nie bardzo ogarniam czasem te wszystkie przepychanki słowne z różnych zakątków kraju. Pisz wprost, albo nie pisz w ogóle. Proste! I nie wylewaj mi na głowę wiadra brudnej wody. Masz coś do powiedzenia - powiedz tak, by każdy ciebie zrozumiał.
A jeśli mówisz o mnie - zapraszam do mnie. Będę chciała tobie udzielić wywiadu, pomyślę wtedy. Zdążyłam się przyzwyczaić, że ludzie o mnie mówią. Jedni dlatego, że swoje życie uważają za zbyt mdłe i sięgają po odrobinę chili, a drudzy dlatego, że lubią o kimś mówić, nieważne jak - byle tylko mówić.

Zmęczyło mnie już to atakowanie ze strony ludzi chorych na raka. Oczywiście - nie kieruję tych słów do wszystkich. A jedynie do tych nauczonych inteligencji przez raka, których miałam przyjemność poznać. Uprzedzam - nie będę tego tolerować tylko dlatego, że masz raka! NIE BĘDĘ! Już nie!

Będziesz traktowany / traktowana jak zwykły mój rozmówca, nie zamierzam cedzić słów, i uważać na to, by zbyt bardzo ciebie nie dotknąć. Weź to pod uwagę, proszę.
Intuicyjnie wiem ile mi wolno z takim człowiekiem, a ile muszę odpuścić. Doceń to, proszę.
To, że jesteś chora / chory nie upoważnia Ciebie do tego, by sprawdzać - na ile zdrowa osoba pozwoli tobie wejść na swoją głowę. Nie jesteś jajkiem, z którym należy obchodzić się delikatnie. Jeśli trafisz na taką osobą, będziesz miał szczęście. Bo ja doświadczyłam przez chorobę nowotworową obcych mi ludzi, którzy przyszli jakkolwiek do mojego życia i poprosili, by zwrócić na nich uwagę - rzeczy, o których zdrowi ludzie nawet by nie pomyśleli. Do takiej manipulacji i podłości nie są zdolni nawet ci najbardziej zdrowi, silni i sprawni. 

Do tego, do czego często potrafi być zdolny chory człowiek - przekonałam się przez ostatni rok. I nie zamierzam kolejnego roku na to poświęcać. I do tego wracać.  A jeśli uważasz się za CELEbrytę, bo uważasz że byłaś / byłeś jakkolwiek i zapewne jeszcze z czyjegoś ramienia w TVP - to przestań się za niego uważać. Tak jak ze mnie żadna celebrytka, tak i z ciebie. Sorry. Ja nie zamierzam ciebie za niego postrzegać. Zniesmaczona jestem tym wyścigiem, który za sprawą portalu społecznościowego facebook - mogę obserwować - wyścigiem po ten celebrytyzm RAKowy. Pojawiają się przeróżne strony reprezentujące osobę chorą, rywalizacja o "lajki", o wiadomości publikowane na tych kanałach, o zdjęcia, o to kto dłuższy mikrofon ma przed sobą, przeróżne sesje zdjęciowe i ten krzyk: "ŁYSE JEST PIĘKNE!" ( bullshit! ), no i zbieranie kasy. Na leczenie. Na leki, na wyjazd do kliniki zagranicznej, na wszystko niemalże - co takiemu choremu człowiekowi jest potrzebne. Tych stron jest ogromna ilość. I nie mam na myśli tutaj - maleńkich chorych dzieciaków. To im warto pomóc, bo są zupełnie nieświadome tego, co za tym wszystkim się kryje. To do czego jest zdolna chora kobieta wobec drugiej chorej - to prawdziwy armageddon dla tej krzywdzonej. O różnych sprawach mówi się po cichu, zostawia się słowa w skrzynkach mailowych, wylewa się żale. Weź pod uwagę to proszę, nim potem będziesz robiła / robił z siebie nie tylko śmiertelnie chorego , ale śmiertelnie GuPiego. Znałam kilka osób i znam kilka osób, które chorują w najbliższym swoim gronie. Nie szukają podziwu, a już z pewnością współczucia po portalach społecznościowych. Tutaj kłaniam się nisko - właśnie Im. Nie tobie.

Kiedyś też uważałam, że "łyse jest piękne", ale 
wyleczyli mnie ci, którzy poniekąd "urodzili" ten slogan. Ło matko i córko! Całe szczęście, że mnie wyleczyli!
Chcesz prawdy? Będzie brutalna, ale taka jest prawda.
Łyse  jest piękne, owszem - na głowie zdrowej! Tylko i wyłącznie. Łysa chora głowa boli jak cholera! A wszystko też zależy od tego jak ta chora głowa myśli. Śmieszy mnie już teraz ten cały show z tym, że tak chorej kobiecie wręcz nakazuje się już dziś - by była piękna, wymalowana, odstawiona jak tęcza. I świeciła wszem wobec. Prawdziwy show. 

Miałam gołą głowę, z odstępami - a raczej z odrostami - przez ostatnie dwa lata. Dlaczego?
Bo wspierałam swoją zdrową głową - te chore. Będę teraz jeszcze bardziej brutalniejsza!
DZIŚ moja kitka rośnie, włosy mi błyszczą, są w świetnym stanie, mocne, zdrowe! I dziś wiem - jak ważne są włosy dla kobiety. I już nawet nie dlatego, że czujesz się lepiej, ale właśnie dlatego, że ułatwiają egzystencję. Podkreślają kobiecość. Po prostu. Nie będę się rozpisywać - dlaczego dziś tak uważam, a kiedyś inaczej, to już było wyjaśniane w tylu wpisach, że ci uważniejsi czytelnicy - będą wiedzieć - dlaczego. To z mojej strony jest konsekwencją. Zatem potraktuj proszę ten mój wpis jako taki transparentny komunikat ode mnie. Nie zniechęcam ciebie do siebie, aczkolwiek jeśli masz robić tak jak wiem, że robisz - a co gorsze wiedzą inni o tym - proszę odsuń się ode mnie. Zwłaszcza jeśli jakkolwiek jesteś związana / związany z FUJdacją rak'n roll. Dla mnie to zgniłe jajo!  Weź sobie do serca. Nie musisz się ze mną zgadzać we wszystkim, ja nie muszę zgadzać się z tobą - ale szanuj mnie za to - KIM byłam wtedy dla ciebie, jak mnie potrzebowałeś. Nie oczekuj pomocy i dobroci wtedy kiedy tobie to pasuje. I tylko tyle. Nie jestem zupą pomidorową i nie musisz mnie lubić.

Dobrego JUTRA. Nie zmarnuj go! :)
Patka Pastwińska, albo jak wolisz rakowapatka.

PS.  Dziś pomidorową gotowałam. Wyszła przepyszna. Jak zawsze. Z ogromną ilością soczystej zielonej natki.