sobota, 1 lutego 2014

Luty bez deszczu?

Bardzo mokry był ten styczeń.
Opady spowodowały, że przestaje lubić deszcz, a leje jak szalony w najbardziej intensywnym momencie mojego życia.
Co nie jest oczywiście dobre.
Nie daje się chandrze, mowy nie ma!


Jest kilka spraw, które się rozwiazują, jest kilka innych - przy których będę musiała na rozwiązanie poczekać dłużej.
To też pewien rodzaj treningu.
A ja lubię poddawać się takim sprawdzianom. Nawet mi to jakoś wychodzi.





Najgorzej jest wtedy, kiedy poddasz swoje uczucia, które zaangażowałeś w to co robisz - pewnym wątpliwościom, najczęściej jeszcze nie swoim - a innych.
Nie zgadzam się na to!
Na to też nie ma mojej zgody!
Ja nie mogę poddawać wątpliwościom tego - co udało mi sie zrobić w swoim życiu. Mogę odpuścić, mogę zadecydować - za siebie, ale nie będę decydować za innych. To dobry wpis!
Dziś chyba się wyspałam, bo myślę znacznie inaczej. Po swojemu.
I tak ma zostać. Przyjaciele są od tego, by wysłuchać, by być - reszta należy do mnie. Cieszę się, że spojrzałam na to w taki sposób, bo to oznacza, że nadal wierzysz - że to co robisz ma sens. Każdy krok - gdzieś zauważony, każda emocja gdzieś zapisana, każda konsekwencja poniesiona - to moje.
Moja historia.

Podzieliłam się wczoraj z Filipiem swoimi doświadczeniami,
który zadawał takie normalne pytania, a jednocześnie było mi trudno na nie odpowiedzieć. Serce odpowiadało. To chyba tak było. Oczywiście po zakończonym spotkaniu - miałam niedosyt, że za mało powiedziałam, za mało przekazałam innym.
Nic, poczekam - zobaczę jak to wyszło, w momencie autoryzacji - zawsze mam szansę jeszcze coś dodać ;)
Dziecko moje w Barcelonie, a w domu aż trzy przewodniki po tym wspaniałym mieście - i co?
Ola nie zabrała ze sobą żadnego, zapomniała.
I tutaj też mam pewien obraz tego, że to już dorosły człowiek. 
Sama decyduje o sobie, śmiała się ze mnie, że Jej pakuje w walizkę: plasterek z opatrunkiem, lek odczulający, lek przeciwbólowy.
Mamuśka! ;)

Sprawdziałam się  w tej roli i chyba pora na to, by być troszkę egoistką.

Zerkam w okno, pada!
Było piękne słońce, aż chciało się wziąć kawę w termos i pójść nad rzekę - poobserwować ludzi, nasycić oczy. LEJE!
Też się zastanawiam ostatnio nad tym, czy nie zmienić kraju.
Zmęczył mnie Londyn. Pod koniec tego  miesiąca minie równo 10 lat jak tutaj żyję. Jest jakiś niespokojny Duch we mnie od jakiegoś czasu, to mnie troszkę martwi, ale jednocześnie intryguje i imponuje mi to, że jestem tego świadoma, że potrzebne są mi zmiany. Zastanawiam się...

I chyba też nie jest to jednak Polska.
No nic, pogadam jeszcze troszkę z tym swoim sercem i rozumem, może czegoś się jeszcze o sobie dowiem.
Spodziewam się gości w połowie m-ca, nietuzinkowych gości.
I cieszy mnie to spotkanie, bo to bardzo dobra energia.
Będę dawać znać - kto to taki ;))

Uczę się siebie, wciąż się uczę i chciałabym być każdego dnia jeszcze lepsza, chciałabym móc rozumieć jeszcze bardziej innych.
Ostatni czas był niełatwy, ale tez bardzo owocny - podczas którego nauczyłam się dużo o sobie samej. Nie chce tego zaprzepaścić. Wczoraj w nocy policzyłam gotowe strony mojej książki, którą składam.

Wygląda na to, że 116 stron już jest!
Well done :)
Robie dalej swoje, po swojemu. Zapytam o radę i poproszę o wsparcie, kiedy poczuję - że sama mogę się pomylić.

Kolejny wpis - w poniedziałek rano.
4 lutego to ŚWIATOWY DZIEŃ WALKI Z RAKIEM.
Zapamietajcie tę datę, zadbajcie o swoje zdrowie!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz