poniedziałek, 30 września 2013

Merlot nie jest lekiem na katar. Sprawdziłam.




Pokój zaczyna się w momencie, kiedy każdy ma prawo być taki, jaki jest, kiedy wszystko wszystkim przystoi, kiedy każdy przyznaje drugiemu prawo do bycia takim, jaki jest, i tam, gdzie jest.
Oznacza to równocześnie, że każdy respektuje swoje granice, nie przekracza ich i pozostaje w ich obrębie.
Bert Hellinger






PRZECZYTAŁAM ostatnio gdzieś ten cytat i jakoś szczególnie wpadł mi w oko, w głowę i w serce. 
Po wydarzeniach całego poprzedniego tygodnia - jakoś te słowa prawdziwie do mnie przemawiają.
Czy do każdego?
Nie wiem.
Mam czasem wrażenie, że ludzie używają słów i posługują się gotowymi cytatami, słowami innych, kompletnie ich nie rozumiejąc, i w ogóle ich nie mają w zastosowaniu.
Niestety mam nadszarpnięty smak polskiej emigracji, od której powoli się odsuwam, ludzie którzy nie wiedzą czego chcą, miotają się wśród innych ludzi - są w stanie pociągnać człowieka za sobą, jeśli tylko poczują jakąś słabość.
I tak, to prawda czasem wystarczy poustawiać kilka miejsc ludźmi, by móc zadbać o ''swój'' prestiż.
Ostatnio dość często się to w tym środowisku zdarza.
Zrobiłam porządek w swoich kontaktach, i choć staram się szanować każdego, który ma swoją historię - bo każdy człowiek ją ma, od wielu na szczęście postanowiłam się odłączyć.
Jest mi tak dobrze bez tych ludzi i co ważniejsze przestałam żyć ich życiem.
Za dużo artystów w tym mieście, a zdecydowanie za mało prawdziwych ludzi ;)
Na szczęście kilku udało się znaleźć!
I to cieszy.
I serce rośnie.

To taki wstęp i refleksja podsumowująca zdarzenia minionego tygodnia.
Nie ma co się o nich rozpisać, gdyż nie są to rzeczy ważne, a ja nauczyłam się dzielić swój czas na pomiędzy tym wszystkim co ważne.
Dziecko moje jest już studentką, odebraliśmy kartę tydzień temu, jak i klucze do pokoju w akademiku.
Zagospodarowaliśmy wstępnie pokój, sama dopiszczałam każdy detal, by Ola czuła się choć troszkę tam, jak w domu - nawet płyn do prania i płukania tkanin jest taki sam, by przypominał nasz zapach.
Jestem z Niej dumna, ukradkiem wycierałam łzy, obserwując Ją przez cały ten tydzień.
I ta duma, to dlatego że Ola wie czego chce dla siebie, wiem też, że jeśli ktoś nie wyrządzi Jej krzywdy - sama tego nie zrobi, jest zbyt rozsądna i mądra.
Cieszy mnie fakt, że będzie jeszcze pomieszkiwać w domu, a miejsce w akademiku jest taką ''furtką''.

Udało już mi się przeczytać ''Magda, miłość i rak'' Aliny Mrowińskiej - i to też wiązało się z pewnymi emocjami dla mnie, byłam ciekawa jak autorka zaprezentuje temat.
Wbrew temu co zapewne myśli większość kobiet - ja nie akceptuję tej książki w swojej bibiloteczce.

Każda moja lektura, jakakolwiek budzi pozytywne skojarzenia, każda ma dość sympatyczną historię pojawienia się w moim zbiorze - i ja mam tak, że zaznaczam ulubione fragmenty lektury, po latach swobodnie do nich wracam i wiem, na której stronie sprawi mi przyjemność otworzenie jej.
W przypadku tej książki tak nie będzie, jak zawsze lubię uzasadnić swoje wybory, tak w tym przypadku - postąpię inaczej.
Jak nie Patka ;)

Nasi nowi sąsiedzi też dostarczyli nam niezłych emocji, którzy?
Oczywiście ci nowi sąsiedzi.
Para młodych Azjatów.

Po kolejnej swojej awanturze, gdzie naczeczona była ofiarą swojego narzeczonego - w mieszkaniu zapadła cisza, wręcz dokuczliwa cisza.
Oprócz ciszy, paliło się od kilku dni światło, zasłony oknach były zastosowane zgodnie z ich przeznaczeniem, a po kilku dniach zaczął wydobywać się z mieszkania niezły smród.
Ostatnie dni były dość pogodne i słoneczne, dlatego też zapach był tak drażniący, a ja w swojej głowie tworzyłam niezły scenariusz, niczym z czwartego tomu Larssona.
Historia skończyła się tym, że zdecydowaliśmy wraz z resztą sąsiadów powiadomić o tym fakcie policję.
I tak czwartkowy wieczór minął, trzymając nas wszystkich w napięciu.
Historia zakończyła się happy endem, sąsiedzi korzystali z uroków last minute, a mieszkanie z dziurą w drzwiach straszy do dziś swoim wspomnieniem.
Udało mi się zobaczyć z nimi wczoraj, wrócili i ...przeprosili.
Posprzątali mieszkanie z pieczonego barana, którego zapomnieli wynieść na śmietnik.
Rzeczywiście to musiało być last minute!

Nie wiem jak Was, ale mnie razi brak wyobraźni i prawdziwie dotykająca głupota.
Jedyny plus tej historii to taki, że w mieszkaniu nowych sąsiadów zapanuje może spokój, gdyż jasno dałam do zrozumienia, że efektem tego co dzieje się za ścianą, a czego jestem świadkiem od sześciu tygodni - było właśnie to zdarzenie.
Facet przestanie wreszcie z ''papy strzelać''.

Przeziębienie też dało o sobie znać, dawno go nie było, a że sezon się zbliża, tak też nieśmiało i zajrzało do mnie, szukając ciepełka.
Nieplanowana przeze mnie wizyta kogoś nie poprzestawiała mi głowy aż tak bardzo, serca też nie.
Fajnie było się spotkać po kilku latach, pomimo iż kontakt jest dość intensywny, to nie widzieliśmy się jednak kilka lat.
I tak - myślę, że nie zgrzeszę, jeśli powiem że są mężczyźni, którzy nie dorastają jednak do bycia w roli partnera dla pewnych kobiet.
Jest to na swój sposób urocze, ale jedynie wtedy kiedy kobieta myśli podobnie.
Ja myślę inaczej.

Październik nadchodzi, dla mnie będzie to fajny miesiąc, dość pracowity, ale teraz już wiem, że to co robię, to jak myślę - ma znaczenie, będzie miało ogromne znaczenie.

Wracam do lektury Jerzego Plicha, mam do doczytania jeszcze jakąś jej cześć, właściwie to miałam fajny weekend - wróciłam do książek, które kiedyś już czytałam, i chciałam jeszcze raz na nie spojrzeć z perspektywy czasu.
Wysuszam swój katar przez ostatnie kilka dni merlotem, dozując sobie po lampce i nie działa.
Może powinnam zwiększyć dawkę, tak dla zdrowotności? ;)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz