sobota, 17 sierpnia 2013

Potrafię!



Czytając do wczesnych godzin rannych, dziś poleniowałam w łóżku aż do 10.30am - a dla mnie to przecież nie lada wyczyn.
Ja mogę spać zaledwie kilka godzin i jestem w konkretnie uśmiechniętej kondycji.

Co czytałam?
Nie, nie czytałam książki Moniki Sawickiej, o Niej chce właśnie napisać, gdyż leniując otrzymałam niezłego kopa, by wyskoczyć z łóżka jak jakaś petarda ;)


Zatem o czym czytałam?
Czytałam o nowym stylu życia i jestem mega zainspirowana tą książką - 

antyrak DR David Servan - Schreiber.
Czyli o naturalnych metodach walki z rakiem i ryzykiem nowotworów.

O tej książce i o moich wrażeniach napiszę w przyszłym tygodniu, do poniedziałku ją skończę, wezmę oddech i napiszę.
Wracając do tej petardy - kilka lat temu będąc na starcie swoich odkrywanych pasji mój przyjaciel podarował mi w Londynie książkę, którą sam przeczytał i powiedział: przeczytaj.
Zawsze mieliśmy tak, że wymienialiśmy się lekturą, często zaznaczając ołówkiem najfajniejsze momenty, zdania, słowa - które miały zapaść w głowę na dłużej - potem przegadywaliśmy każdą z tych lektur i te swoje zaznaczone fragmenty.
Przyznam się do czegoś!
Był to jedyny mężczyzna, który potrafił do mnie trafić, no i czytać książki na głos leżąc tuż koło mnie...

Cudowne wspomnienie!

Tak też weszłam w posiadanie między innymi książki 

Moniki Sawickiej ''Kruchość porcelany''.
Gdzieś w pubie, gdzieś w Hackney, w północno - wschodniej części Londynu - przegadaliśmy sobie i tę pozycję.
Pamiętam, że wtedy zrobiła na mnie niesamowite wrażenie, może to przez emigrację, na którą zdecydowałam się tyle lat temu - dziś jestem już niczym dzban ulepiony w pracowni garncarskiej - wiem kim jestem, wiem co jest ważne, wiem jak chciałabym to jedno życie, które mamy - przeżyć.
I tak pod koniec czerwca mając wyjątkowych gości z kraju - moją Mamcię i Lucy, przyjaciela rodziny - od której właśnie otrzymałam kolejną książkę Moniki Sawickiej z ... dedykacją od samego autora ;)

Te dwa miesiące temu - niespodzianka i tyle, radość bo kocham i kolekcjonuję takie perełki - a dziś?
Będąc obserwowanym przez Monikę Sawicką od jakiegoś czasu, dziś otrzymałam zaproszenie do Jej programu, który prowadzi dla telewizji - z podkreśleniem, że zaprasza fajnych ludzi.
Czy to nie jest dobry start dnia? ;)

To jest niesamowita energia, która gdzieś wciąż szuka innych, by móc zrobić coś dobrego, potrzebnego.
Wtedy w pubie na Hackney nie pomyślałabym nawet, że będę mogła kiedyś robić wiele rzeczy, które gdzieś tam rodziły się w mojej duszy, ale nie mogłam sobie na nie pozwolić - Ola i Jej sprawy szkolne był dla mnie priorytetowymi, wtedy Ola miała tylko mnie, a dziś to się dzieje i jeszcze rozmawiam sobie z Moniką Sawicką w sobotni poranek o ...kawkach ;))

Umówiłyśmy się na początek października, napijemy się kawy i będę gościem Jej programu.
Tak się składa, że początek października to CZWARTE urodziny Fundacji Rak'n'Roll Wygraj Życie - i zamierzam na nich być - po tym jak odpuściłam sobie od maja loty do kraju - wracam do sprawy książki, którą już czas by skończyć.
Wszystko w sumie pięknie się składa.
Rok temu pierwszy raz poleciałam do Fundacji, na trzecie urodziny - od wtedy tyle się zdarzyło, tyle dobrego i myślę, że projekt wydawniczy za który ja się zabrałam wtedy - dostał ten czas, który był potrzebny, by zrobić taką książkę, tę książkę.
Na to potrzeba było czasu, docierania do tego miejsca, w którym dziś jesteśmy.
Wyrozumiałość i chęć współpracy ludzi zaangażowanych w ten projekt to dla mnie najlepsza nagroda.
I właśnie powoli nadchodzi ten czas, że trzeba to kończyć, jeszcze rozmawiać, dopisywać, autoryzować, sprawdzać, poprawiać, posyłać, składać.

Nie mogę się doczekać tego października.
Dla mnie to wyjątkowy czas, bo sporo będzie się działo, są plany na coś małego, na coś dużego, na coś wielkiego.

Czy jestem szczęśliwa?
JESTEM!
Tak bardzo, że czasem boli mnie serce i głowa z nadmiaru tych dobrych emocji i radości.

Dziś i jutro poświęcam na odrobienie zaległości, obiecałam sobie, że odpowiem na wszystkie te miłe sprawy, które wpadły w moją skrzynkę mailową już jakiś czas temu.
Będę pisać o sobie dla innych, dla tych którzy mnie o to poprosili.
Nie wiem czy to lubię, bo pisanie o mnie dla tylu ludzi, którzy będą to czytać - średnio mi wychodzi ;)
Mam jeszcze pogaduchy na skype z Ludźmi polskiej kultury i sztuki, no i z Iloną Lee - która jest tak pozytywna i myślę, że mamy szansę na początek obiecującej, fantastycznej współpracy przy wielu projektach Rak'n'Roll.
Przecież rak jest wszędzie, zawsze to mówiłam i zawsze mówić będę.

http://ilonalee.com/about/

Ten przyszły tydzień, kolejny w moim życiorysie to intensywny tydzień.
Dalsza współpraca z Daj Włos w UK, i innych częściach świata, chcemy dotrzeć do Pań chorych na raka, które się zgłoszą do mnie / do nas - by otrzymać wsparcie.
Sprawy Szymona Piętko, dwulatka chorującego na siatkówczaka, którego już pewnie znacie z moich wcześniejszych wpisów.
No i jeszcze jedna trudna sprawa...
Pożegnanie małego Daniela - 

http://www.bbc.co.uk/news/uk-england-coventry-warwickshire-23224826

Zdarzenie bulwersujące jakiś czas temu Polonię w kraju i tę tutaj w UK, bulwersujące Brytyjczyków.
Mój znajomy, który podjął się tego wyzwania, specjalizując się pochówkiem zmarłych - wczoraj bardzo mi zaimponował, wzruszył.
Przegadaliśmy temat, chętnie pomogę na tyle ile będę mogła.
Ruszamy tę sprawę w przyszłym tygodniu, będziemy o niej pisać i mówić.


I jeszcze raz krzyknę - są fajni ludzie na świecie, znam Ich - ostatnio coraz więcej, to mnie uskrzydla - warto dbać o takich ludzi.
O tym, że wymyśliłam jeszcze parę rzeczy - które są mega ważne, będę pisać na bieżąco - najpierw muszę dostać się do załogi Rak'n'Roll i przegAdać temat ;)

Gdziekolwiek jesteście, cokolwiek robicie, kimkolwiek jesteście - życzę Wam wspaniałego dnia, pogody ducha, słońca na niebie, deszczu za oknem, zapachu życia!





 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz